Parafia w Malawie parafia powstała za Kazimierza Wielkiego, który przyłączył do Polski Ruś Czerwoną, a więc przed 1370 r. Najstarsza znana wzmianka dotycząca drewnianego, filialnego kościoła pw. św. Marii Magdaleny w Malawie pochodzi z 1625 r.

Około 3 km od kościoła parafialnego św. Wawrzyńca w Malawie znajduje się najwyższe wzniesienie w okolicy Rzeszowa zwane Magdalenką. Na szczycie wzgórza ujrzeć można murowany kościółek pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. Jest to kaplica publiczna należąca do parafii w Malawie.

Dostęp do zabytku jest ograniczony. Obiekt dostępny jest jedynie z zewnątrz. Ewentualna zwiedzanie możliwe jest po wcześniejszym uzgodnieniu telefonicznym. Rzeszowski Oddział Terenowy Narodowego Instytutu Dziedzictwa w taki sposób opisuje obiekt:

Filialny kościół powstał na pd.-wsch. od zabudowań wsi., na wzgórzu dominującym nad okolicą. Około 200 m na zach. od drogi relacji Malawa – Wola Rafałowska. Świątynia założona na osi pd.-zach. – pn.-wsch., na której przedłużeniu droga dojazdowa. Otoczona wieńcem lip oraz metalowym ogrodzeniem. Kościół o cechach barokowych, powstał na planie zbliżonym do kwadratu z bocznymi ryzalitami; trójprzęsłowy. Poprzedzony otwartą kruchtą, a od pd.-zach. znajduje się dobudówka mieszcząca zakrystię i oratorium. Świątynia o wysokiej bryle korpusu, przekrytej dachem dwuspadowym zwieńczonym smukłą sygnaturką. W dolnych partiach ścian bocznych, poniżej dużych otworów okiennych, rozmieszczono centralne ryzality. Piętrowa przybudówka pd.-zach. niższa od korpusu, o kalenicy trójpołaciowego dachu założonej na poziomie gzymsu kordonowego/koronującego. W elewacji pn.-wsch. usytuowana, niewielka, arkadowo otwarta, kruchta przekryta dachem dwuspadowym. Elewacje korpusu dekorowane pliastrami, wydatnym gzymsem podokapowym; o charakterystycznych niewielkich oknach w partii przyziemia. Oprofilowane trójkątne szczyty korpusu jak i frontowej krychty. Pd.-wsch. przybudówka w górnej partii ścian dekorowana zdwojonym gzymsem. Wnętrze jednoprzestrzenne, bez wydzielonego prezbiterium, przekryte podobnie jak zakrystia sklepieniem krzyżowym (w nawie na gurtach). Na ścianie pd.-zach. umieszczono ołtarz główny (1896, wyk. Kazimierz Gorliński), po jego wsch. stronie umieszczono wejście do zakrystii. We wnękach, w ścianach bocznych umieszczono ołtarz MB Różańcowej (1 poł. XVIII w.) i ołtarz św. Antoniego (2 poł. XVIII w.). W pn.-wsch. części wnętrza drewniany chór muzyczny.

Obecna świątynia jest trzecią historycznie znaną w tym miejscu. Ok. 1625 roku świątynia została przeniesiona z Malawy do pobliskiej wsi Krasne. Już w 1646 r. była wybudowana nowa, zapewne drewniana świątynia. W 1712 r. powstał obecny kościół, ufundowany przez Jerzego Lubomirskiego właściciela dóbr rzeszowskich, w skład których wchodziła Malawa. Użytkowana była do 1783 r., następnie stała opuszczona do 1847 r. Wtedy też została wyremontowana i ponownie konsekrowana. W 1921 r. ogień strawił kościół parafialny, a niektóre z uratowanych z pożogi sprzętów kościelnych znalazły swoje miejsce w świątyni filialnej. W 1927 przerobiono sygnaturkę, a w 1991 wyremontowano dach – dano nowe pokrycie z blachy. Na stronie parafii w Malawie możemy przeczytać ciekawe historię o wszystkich kaplicach znajdujących się na szczycie Magdalenka.

O pierwszej dowiadujemy się z procesu, który wytoczył 25/8.1625 r. ks. Jan Pokrzywnicki pleban Malawy przeciw ks. Janowi Bzowskiemu, plebanowi w Krasnem, przed Sądem ks. bpa przemyskiego Achacego Grochowskiego, z powodu własnowolnego rozebrania i przeniesienia na inne miejsce kościoła tyt. św. Marii Magdaleny, który od dawna był kościołem filialnym Malawskim, w którym wierni chrześcijanie zwykli składać wielkie dziękczynienia. Poparł to dowodami, żądając przeciw pozwanemu kar prawnych, przewidzianych przez święte kanony przeciw profanatorom i burzycielom kościołów, a sam kościół ma wrócić na swoje miejsce i tam być odbudowany. Pozwany powiedział, że on tego kościoła nie burzył ani nie przenosił, ale zastał go już gotowy, a przeniesiony przez p. kasztelana, pozwolenie zaś celebrowania otrzymał od ks. Adama Podgórnego dziekana, dlatego prosi o uniewinnienie. Ks. bp odłożył sprawę do 1/9 dla otrzymania lepszych informacji od ks. dziekana.

Dalszego ciągu tej sprawy w aktach Archiwum nie ma, tylko wizytacja par. Krasne z r. 1638 podaje, że ks. bp zgodził się na pozostawienie rozszerzonego drewnianego kościoła w Krasnem. Dochodziły do tego inne przyczyny o wielkim znaczeniu, a najwięcej to, gdy okoliczny lud odwiedzał go w święto św. Magdaleny, swoją samotnością dawał sposobność do wielu nadużyć i niestosowności. „Ta zgrabna kaplica, przeniesiona z pól za wsią Malawa”, dotrwała jako kościół parafialny Krasnego do r. 1741, gdy została rozebrana z powodu wielkiej starości. Wizytacja Malawy z roku 1646 pisze, że parafia „ma kaplicę świeżo wybudowaną na polach, położoną o pół mili od wsi, gdzie jest natłok ludu w święto św. Marii Magdaleny.”

Ta wzmianka o wielu nadużyciach i niestosownościach nasuwają myśl, że to mogły być pozostałości z dawnych pogańskich uroczystości, a to miejsce, otoczone wielu ludowymi podaniami, odgrywało w życiu ludu ważną rolę religijną, jako miejsce kultu pogańskiego, letnie swawolne obchody słońca, Kupały. Także strategiczną, jako punkt obserwacyjny i sygnalizacyjny, skąd można było wypatrzeć zbliżającego nieprzyjaciela jeszcze za Przeworskiem i zaraz dać znać do Borku na wzgórze, gdzie dziś jest nad klasztorem piękna murowana kaplica, stąd do Tyczyna na wzgórze /349 m, /gdzie była warowna drewniana kaplica św. Bernarda, która w roku 1624 nie dała się Tatarom, a stąd do Hermanowej Przylasek na wzgórze niższe od Magdalenki o 10 m, gdzie dziś jest ponad lasem wieża triangulacyjna. Kilkaset metrów od kościółka stoi 40-metrowa wieża, nazywa się Patryja od patrzeć. Takich nazw Patryja, nazywanych czasem Widacz, jest dużo, szczególnie na podgórzu. Niedaleko kaplicy krzyżują się drogi, łączące sąsiednie miasta, obecnie podrzędne, ale niegdyś mogły odgrywać ważną rolę. Obok takich dróg leżały zwykle gródki, gdzie można było bezpiecznie zanocować, schronić się, a czasem bywały tam i targi. Ks. Obłoj pisze w swoich Wspomnieniach/str.29/w roku 1911. „W dzień św. Marii Magdaleny jest to odpust, na który schodzi sie dużo ludzi z okolicy. Dawniej, gdy z odpustem złączony był kiermasz, schodziło sie ich jeszcze więcej, lecz lepiej, że kiermasz zniesiono, bo dawał powód do pijaństwa”. Starzy ludzie pamiętają, że ten kiermasz był na pastwisku przy skrzyżowaniu dróg, obok drogi z Malawy na Wolę, był to duży targ, że sprzedawano tam i wozy, pługi, brony. Zniesiono ten kiermasz przez przeniesienie odpustu z dnia powszedniego na niedzielę.

Nota z wizytacyjna. Rok 1638 o wielu nadużyciach wskazuje, że w roku 1624 ks. Pokrzywnicki szczególnie hucznie obchodził ze swoimi komilitonami swój tryumf nad Tatarami, nie bacząc na okoliczne zgliszcza i ludzi przyprowadzonych nagle do nędzy. Zgniewało to kasztelana, który przeniósł kościółek do Krasnego. Ale widzimy, że wnet stanął nowy kościółek, choć kościół parafialny w Malawie chylił się do upadku, a w roku 1712, gdy kościół parafialny był jeszcze w gorszym stanie, stanęła kaplica murowana, stylowa, stosunkowo duża. Świadczy to, że ta kaplica spełniała ważna funkcję, nie tylko religijną, ale i społeczną, że działały tu jakieś bardzo silne czynniki zwyczajowe i emocjonalne i zapewne pomagały tu i sąsiednie wioski. W/w. kościoły św. Rocha drewniany, później murowany oraz kaplica świętego Bernarda w Tyczynie zostały w czasach jozefińskich rozebrane i pozostała z tego tylko figura św. Rocha w Słocinie, a kościółek w Malwie stoi.

Z licznych legend, otaczających kościółek, można przytoczyć jedną o księciu, który w czasie polowania zgubił córkę i złożył ślub, że gdy ją odnajdzie, wybuduje tam kościół. Wnet ją odnalazł i wybudował w tym miejscu kościółek św. Marii Magdaleny. Mogłoby to odnosić się do księcia Władysława Ostrogskiego, pierwszego zięcia kasztelana, wtedy chodziło by o budowę drugiego kościołka przed rokiem 1646.

W pamiętniku ks. Wojciecha Michny, więzionego przez Austriaków w XIX wieku, na s. 193 mamy zapisane, jak to książę Lubomirski, generał Augusta II. w czasie uczty widział z okna zamku rzeszowskiego człowieka, niosącego na targ w koszu na plecach gęś czy koguta i założył się, jako doskonały strzelec, że ustrzeli głowę tej gęsi. Trafił w głowę ale człowieka, a w dodatku był to szlachcic szaraczkowy. Spowiadał się z tego zabójstwa w Warszawie, a na ekspiację postawił klasztor księżom Kapucynom w Sędziszowie i kaplicę św. Marii Magdaleny w Malawie. Książę J. I. Lubomirski po powrocie z partyzantki przeciw Szwedom był w Rzeszowie i bawił się hucznie ze swoimi komilitonami wśród „skwierku biednego ludu”, jak Kmicic z „Potopu”.

Druga kaplica stała około 70-80 lat, a obecna została wybudowana w roku 1712, a poświęcona w roku 1713 przez księdza Waleriana Węchalskiego, proboszcza w Słocinie. Wizytacje piszą: ” Kaplica ta jest piękna i chwalebna, z wieża, otoczona podcieniami”. W roku 1744 miała kaplica dwie wieżyczki: ” Okien z kratami żelaznymi bez szkła sześć, okiennicami od wewnątrz zamykającymi się. Sklepienie murowane, posadzka z cegły murowany, dobra. W koło tego kościoła blanki, dachem gontowym pokryte. Ten kościół wszystek murowany, dachówką czerwoną wszystek pokryty. W środku tego kościoła kopułka blachą białą pobita, w niej sygnaturka nie wielka dobra. Druga kopuła nad zakrystią blachą białą pobita. Z tych kopuł jedna w wiązaniu nadgnita, tudzież i rynna nowa potrzebna jest. Ten kościółek nie ma ogrodzenia żadnego”. Te blanki, służące dla pielgrzymów na noc i przed deszczem pozwolił później ks. bp usunąć. Budowę przeprowadził w imieniu i kosztem Lubomirskiego Stanisława Pilli, wspólny plenipotent 3 braci Lubomirskich, dzierżawca Krzemienicy, nobilitowany w roku 1685.

Nawa kościółka ma 10 na 6,7 m, grubość murów dochodzi do ok.130 cm. Zakrystia i izba górna, jakby mieszkanie strażnika, mają 4,8 x 2 m i po 2 okna. Dolne okna wyglądają na strzelnicę. Koszta utrzymania kaplicy miał ponosić dwór malawski, który jednak nie dbał o to. Wysokość sygnaturki ok.20 m, kaplica może pomieścić od 300 do 400 ludzi.

Przyszły czasy józefińskie, kaplica została opuszczona, sprawozdania zaznaczają, że kaplica leży w ruinie. Korzystały z niej okoliczne szajki złodziejskie, przechowując w niej zboże a nawet i zwierzęta. Dopiero w roku 1847 przejeżdżał tamtędy starosta rzeszowski August de Festenburg, wzruszył się tym widokiem, zebrał ze składek 290 florenów, za to zdołał wybudować dach, posadzkę, ołtarz i pobielić cały kościół. Pomagali bezpłatnie parafianie z Chmielnika, Woli Rafałowskiej i Malawy. 22/7. 1847 r. uroczyście konsekrował odnowiony kościół ks. bpa Wierzchlejski w otoczeniu 22 księży z Rzeszowa, Łańcuta, Leżajska i inni. Teraz już kościółek był otoczony troskliwą opieką, ks. Kataniak dał na dachu nowe gonty, ks. Obłój zebrał w 7 powiatach w roku 1894 na odnowę 1250 złr, pokrył kościół dachówką.

8.X.1914 rok w czasie bitwy kościół bardzo ucierpiał: „Otwór w ścianie od południa granatem wybity długi i szeroki na 1m, takiej wielkości dziura w sklepieniu, dach na zakrystią od południa potłuczony mury kulami wyszczerbane, wszystkie szyby w oknach potłuczone”. Później to naprawiono. W czasie tej bitwy padło trochę Niemców, ciała ich pogrzebano obok kościołka i postawiono na grobach krzyże, które jakoś zaczęły znikać. Ktoś wreszcie wyśledził, że to jedna kobieta zabierała je do domu na opał. Zwrócono jej uwagę jak może okradać nieboszczyków. Ona spokojnie odpowiedziała: „Dajcie mi ludzie spokój, bo ja niczego złego nie zrobiłam, słuchałam tylko księży, którzy zachęcają w kazaniach: Ludzie, znoście cierpliwie krzyże! Ja też tak cierpliwie te krzyże znosiłam, ażem wszystkie zniosła”. Te ciała swoich żołnierzy Niemcy później wywieźli.

Ks. Kotula przeprowadzał remont kościółka w roku 1936 i dał na głównym dachu białą blachę w taśmach zamiast dachówki. 30/7.1944 r. w niedzielę wyjechało 3 czołgi niemieckie od kościoła parafialnego w Malawie przez pola w stronę kościółka, za którym okopała się partyzantka rosyjska. 3 pociski armatnie z czołgów trafiły w kościółek, jeden u fundamentów blisko wejścia do kościółka, drugi wyżej w mur, którego nie przebił i trzeci w mur koło dachu. Dachy zostały podziurawione odłamkami, blacha poderwana, okna poniszczone, organy porozrzucane i poniszczone, że już nie dało się ich naprawić. Przed zimą został kościółek uprzątnięty i zabezpieczony przed dalszym niszczeniem. Gruntowne odnowienie kościółka przeprowadzono w latach 1946 i 1947. Udało się zakupić żelazo z obalonej wieży niemieckiej „Patryji”, Ministerstwo Kultury dało subwencję 60 tys. zł i część materiałów, robiono różne składki. Najwięcej złożyła Malawa, dołączyły się Chmielnik, Cierpisz, Wola, Kraczkowa, Krasne, Słocina i Strażów. Dawano też wiele pracy bezpłatnie, nad wszystkim zaś czuwał z wielkim poświęceniem opiekun kościółka tercjarz Fabian Ziaja, który też doznał wielu niezwykłych łask za pośrednictwem św. Marii Magdaleny. Pomagał mu jego brat Teofil Ziaja, także tercjarz, stolarz i szklarz. Po śmierci Fabiana zaopiekował się kościółkiem równie gorliwie Wawrzyniec Tańcula. Na wszystkich dachach dano nową biała blachę, rynny i rury spustowe, na sygnaturce umieszczono gromochron, odnowiono mury z obu stron i ogrodzono teren żelaznymi pominiowanymi sztachetami.

Na placu nieopodal kościoła gmina Krasne przeprowadza inwestycję stworzenia miejsca rekreacji i wypoczynku z wieżą widokową:

źr. parafia w Malawie